Gospodarze długo męczyli się, ale ostatecznie pokonali Wisłę Kraków i awansowali do 1/8 finału Pucharu Polski. Biała Gwiazda przyjechała do Poznania w mocno rezerwowym składzie i… z brakiem wiary w odniesienie zwycięstwa. Ciężko bowiem liczyć na sukces, kiedy nie oddaje się strzału na bramkę przeciwnika. Wiślacy nastawieni byli głównie na defensywę, a w ich bramce mnóstwo pracy miał Gerard Bieszczad. Lech zdołał ostatecznie skruszyć krakowski mur, a wygraną 2:0 zapewnił im rezerwowy – Szymon Pawłowski. Kolejnym rywalem Kolejorza w Pucharze Polski miała być Jagiellonia Białystok.
27
K. Kotorowski
3
B. Douglas
8
S. Pawłowski
17
S. Drewniak
26
M. Wilusz
28
D. Formella
40
J. Bednarek
Trójka arbitrów – z Tomaszem Kwiatkowskim (w środku) jako głównym – wyprowadza na boisko zespoły Lecha Poznań i Wisły Kraków. Na pierwszym planie kapitan poznaniaków Łukasz Trałka, pierwszy z prawej kapitan krakowian – Dariusz Dudka.
Z poczuciem ulgi i bez napastnika w składzie skończył Lech Poznań mecz Pucharu Polski z Wisłą Kraków. Wygrał 2:0, ale po ciężkich mękach i grze jak za czasów José Bakero. Miał szczęście, że trafił na osłabioną Wisłę.
Na miano bohatera bardzo mocno pracował Gerard Bieszczad, To 21-letni bramkarz, który miał sporą motywację do tego, żeby jak najlepiej zaprezentować się w Poznaniu. Dlaczego? Bo był kiedyś w Lechu. Sprowadzony w 2009 roku przez pracującego wówczas w Kolejorzu Pawła Primela trenował nawet z pierwszym zespołem. Nie przebił się jednak do składu i najpierw był wypożyczany, a później rozstano się z nim bez żalu. Trafił pod Wawel, gdzie również pełni rolę rezerwowego. W PP dostał jednak szansę i długo zachowywał czyste konto. Świetnie bronił strzały Kaspera Hämäläinena, Gergő Lovrencsicsa, czy Muhameda Keïty.
Rzuty karne zazwyczaj wykonuje w Lechu Hubert Wołąkiewicz, ale tym razem pierwszy do piłki dorwał się Darko Jevtić. Szwajcar w tym meczu był napędem akcji Lecha, aczkolwiek przez cały czas przyjmował piłkę wyjątkowo - jak na niego - niechlujnie. Podobnie wykonał ten rzut karny. Gerard Bieszczad obronił i Lech schodził do szatni z 13 strzałami na bramkę, wieloma niewykorzystanymi okazjami, poprzeczką po strzale Muhamed Keïty, okazji Kaspra Hämäläinena i Tomasza Kędziory i... bez goli. Za to Wisła była tego bliska po ryzykownym wyjściu Macieja Gostomskiego.
Mógł zostać bohaterem Lecha i w efektowny sposób przywitać się z poznańską publicznością. Ta sztuka mu się jednak nie udała, bo na drodze raz stanęła poprzeczka, a w kolejnej sytuacji – bramkarz drużyny z Krakowa. Mimo niewykorzystanych okazji wydawało się, że Kolejorz pozyskał piłkarza, który ma szansę zostać gwiazdą naszej ligi. Pochodzący z Gambii Muhamed Keïta (ale posiadający norweski paszport) trafił do Poznania ze Strømsgodset, którego barwy reprezentował od 2006 roku (od juniora). Był wyróżniającym się zawodnikiem tego klubu, reprezentował Norwegię w kategoriach młodzieżowych. Z Lechem związał się 3-letnim kontraktem, ale… w stolicy Wielkopolski spędził tylko rok. Keïta źle się czuł w Poznaniu. Kolejorz wypożyczał go więc aż czterokrotnie do norweskich zespołów, gdzie znów zaczął pokazywać pełnię swych umiejętności. Do Lecha nie chciał już wracać. Definitywne rozstanie z czarnoskórym zawodnikiem nastąpiło w 2017 roku. Bilans Keïty w Lechu to: 28 spotkań i 3 gole.
Dla wychowanka Igloopolu Dębica był to powrót na stare śmieci. W 2009 roku obiecujący bramkarz trafił do poznańskiego Lecha. I choć formalnie był zawodnikiem tego klubu przez 4 lata, to nie dane mu było zadebiutować w pierwszej drużynie, z którą jedynie trenował. Występował przeważnie w rezerwach i na wypożyczeniu w zespołach z niższych lig. W 2013 roku pożegnano go w Poznaniu bez większego żalu. Gerard Bieszczad przeniósł się pod Wawel – do Wisły. W Krakowie pełnił rolę rezerwowego bramkarza. Wystąpił w zaledwie… 2 meczach – jednym ligowym i jednym pucharowym. I właśnie w drugim z nich zaprezentował się wyśmienicie. Bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach, obronił nawet rzut karny. Do pełni szczęścia zabrakło tylko – i aż – czystego konta. W drugiej połowie sposób na pokonanie go znalazł dwukrotnie Szymon Pawłowski. Bieszczad był graczem Wisły do końca sezonu 2014/2015. Potem przeniósł się na 2 lata do Bytovii Bytów. Później występował na Słowacji (Zemplín Michalovce i Slavoj Trebišov), a w 2019 roku wrócił do Polski – do Stali Rzeszów.
Do przerwy było 0:0, a potem błysk pokazał Szymon Pawłowski, który najpierw po rzucie rożnym był zupełnie niepilnowany i kopnął do bramki, a potem po ładnej indywidualnej akcji ograł w polu karnym przeciwników i spokojnie podwyższył na 2:0. Lech jest zatem w 1/8 finału PP i rozpoczął marsz po szóste w historii klubu trofeum. Statystycznie był faworytem rywalizacji z wiślakami i wywiązał się z niej. Mierzył się z krakowianami po raz 7. w historii pucharowych rozgrywek i po raz 6. awansował. O męczarniach nikt już w czwartek nie będzie pamiętał...
► Ósmy mecz tych drużyn w PP i szósta wygrana Lecha
► W żadnym z ośmiu meczów tych drużyn w PP Lech nie stracił więcej niż 1 bramkę
► 158. mecz Lecha w PP
► 197. mecz Wisły w PP
► Szóste kolejne zwycięstwo Lecha w meczach 1/16 finału na własnym boisku
► W 197 meczach w PP Wisła straciła 197 bramek
► 80. gol (pierwszy) strzelony przez Lecha w PP na własnym boisku
► 110. gol Lecha (drugi) strzelony w meczach 1/16 finału PP
► 40. wyjazdowa porażka Wisły w PP
► Pierwszy mecz tych drużyn w PP na tak niskim poziomie rozgrywek (1/16 finału)
► Pierwszy mecz Wisły w 1/16 finału bez zdobytej bramki po serii 16 kolejnych ze zdobytą na tym poziomie rozgrywek