
Na ten moment fani beniaminka z Kołobrzegu czekali z niecierpliwością od zakończenia drugoligowych zmagań w sezonie 2023/24. Ich Kotwica zapewniła sobie wówczas pierwszy w historii awans na zaplecze ekstraklasy. Debiutancki mecz w Betclic 1. Lidze beniaminek rozegrał w Płocku, skąd przywiózł cenny punkt. Remis 1:1 z Wisłą należało uznać za sporą niespodziankę, bo Nafciarzy wymieniano w gronie faworytów do wygrania rozgrywek. Sześć dni później przyszła pora na premierowy występ na własnym stadionie. Obiekt wypełnił się do ostatniego miejsca. I znów Kotwica odebrała punkty innemu z pretendentów do awansu do PKO BP Ekstraklasy, lecz tym razem gole nie padły. Bliżsi wygranej byli gracze GKS-u Tychy, ale gospodarzy z opresji uratował bramkarz Marek Kozioł.
17
L. Ziętek
83
A. Trojnarski
66
P. Witasik
1
K. Krzepisz
77
A. Biegański
6
K. Kort
28
M. Dampc
9
F. Kozłowski
11
T. Madembo
► UWAGA! Żółte kartki otrzymali również trenerzy obydwu drużyn – Dariusz Banasik (GKS) w 53. i Ryszard Tarasiewicz (Kotwica) w 88. minucie. Pierwszy z wymienionych szkoleniowców został ukarany za krytykowanie orzeczeń sędziego, drugi z kolei za notoryczne opuszczanie strefy technicznej (jak ujęto w pomeczowym raporcie).
Kotwica Kołobrzeg rozegrała pierwszy w sezonie mecz na własnym stadionie i pierwszy w historii domowy na drugim poziomie rozgrywek w Polsce. Nad morze przyjechał GKS Tychy, czyli były klub obecnego szkoleniowca kołobrzeżan Ryszarda Tarasiewicza. Tak samo beniaminek, jak i GKS zremisował na inaugurację sezonu – Kotwica 1:1 z Wisłą Płock, a tyszanie 2:2 z Miedzią Legnica. Obaj szkoleniowcy nie dokonali rewolucji w jedenastkach po remisowym otwarciu sezonu. Po spokojnym kwadransie piątkowego meczu drużyny zaczęły stwarzać sobie sytuacje podbramkowe.
Tak prezentował się z lotu ptaka Stadion Miejski w Kołobrzegu w dniu meczu z GKS-em. Na trybunach kameralnego obiektu zasiadło 2379 widzów.
Tyszanie z najdalszego w tym sezonie ligowego wyjazdu wrócili tylko z jednym punktem, choć mieli w starciu z beniaminkiem z Kołobrzegu sporą przewagę. Dość powiedzieć, że Kotwica w całym spotkaniu nie oddała ani jednego celnego strzału na bramkę GKS, za to goście aż sześciokrotnie zatrudniali bramkarza miejscowych Marka Kozioła, ale żadne z tych uderzeń nie znalazło drogi do siatki.
Drużyny GKS-u Tychy i Kotwicy Kołobrzeg (granatowe stroje) przed rozpoczęciem historycznego spotkania kołobrzeżan na poziomie pierwszoligowym.
Przed rozpoczęciem spotkania odbyła się miła uroczystość. Prezes Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej, Maciej Mateńko wręczył prezesowi Kotwicy, Adamowi Dzikowi (z prawej), pamiątkowy puchar za awans drużyny z Kołobrzegu do Betclic 1. Ligi.
Na pewno jesteśmy zadowoleni, że zdobyliśmy dzisiaj jeden punkt, bo graliśmy – trzeba to zaznaczyć – na początku z dwoma zespołami, które naprawdę są głównymi faworytami do awansu, gdzie ich kadra ma na pewno większą jakość niż nasza. Ci zawodnicy, którzy grali dzisiaj potrafią grać w piłkę i w 1. połowie nieźle to wyglądało. Weszliśmy w 2. połowę też bardzo fajnie, zdecydowanie. Następnie straty własne napędzały przeciwnika, szczególnie po odbiorze naszej piłki, w momencie ataku pozycyjnego przeciwnika, co nie pozwalało wyjść z szybkim atakiem czy z kontratakiem. Nasi pomocnicy w momencie odbioru zamiast do piłki, to wychodzili na pozycje od piłki, popełniali proste błędy techniczne. Myślę, że ostatnie 15 minut w naszym wykonaniu było – pod względem mentalnym i zaangażowania, aby wybronić do końca spotkania ten korzystny wynik – naprawdę na wysokim poziomie. Mamy 2 punkty z dobrymi przeciwnikami i to jest budujące.
To był nerwowy mecz. Nie tak to sobie wyobrażałem. W większości aspektów byliśmy zespołem lepszy, natomiast to jest piłka. Stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji, uderzeń, piłek zablokowanych. Dużo stałych fragmentów gry, ale nie strzeliliśmy bramki, czyli najważniejszej rzeczy. Jeżeli nie wykorzystujemy sytuacji to nie mamy prawa wygrać meczu. Spodziewałem się bardziej otwartego spotkania. Musimy szanować ten punkt. W tamtym roku praktycznie nie remisowaliśmy, a teraz zaczęliśmy sezon od dwóch remisów. Nie wiem czy to dobrze czy źle, natomiast na pewno dobrze, że nie straciliśmy bramki. Musimy jednak pracować nad zwycięstwami.
To była najlepsza okazja Kotwicy do zdobycia bramki. W polu karnym najwyżej do główki wyskoczył Michał Kozajda, ale piłka przeleciała tuż obok słupka.
Kotwica Kołobrzeg zatrzymała kolejnego faworyta! W meczu drugiej kolejki Betclic 1. Ligi drużyna zremisowała u siebie z GKS-em Tychy 0:0. Choć gole nie padły, piłka raz wpadła do bramki. Sędzia jednak nie uznał trafienia drużyny przyjezdnej na początku drugiej połowy… GKS Tychy miał przewagę w większości spotkania i było widać po nim większe pierwszoligowe doświadczenie. Co więcej, drużyna częściej atakowała. Piłkarze Kotwicy nie oddali ani jednego celnego strzału, aczkolwiek skutecznie się bronili.
O tym, że doświadczenie w futbolu jest niezwykle ważne, nikogo nie trzeba przekonywać. Przy budowaniu zespołu należy stawiać nie tylko na młodych, głodnych gry piłkarzy, ale również na takich, od których młodzież będzie mogła się uczyć. W Kotwicy Kołobrzeg jednym z takich zawodników był bramkarz Marek Kozioł. W spotkaniu z GKS-em Tychy udowodnił, że zna się na swoim fachu. Były golkiper m.in. Korony Kielce czy ŁKS-u Łódź wybronił kołobrzeżanom mecz. Kozioł w świetnym stylu zatrzymał strzały Wiktora Niewiarowskiego i Rafała Makowskiego. Drugi z wymienionych graczy tyszan również należał do grona doświadczonych. Wychowanek Legii Warszawa, który swego czasu uchodził za duży talent, trafił do GKS-u z węgierskiego Kisvárda FC, w którym spędził 2,5 roku. Makowski miał swoje szanse, by pokonać Kozioła. W 1. połowie bramkarz Kotwicy przeciął podanie pomocnika tyszan do Bartosza Śpiączki. W 2. odsłonie zaś uderzał z dystansu obok słupka, a za drugim razem Kozioł stanął na wysokości zadania.
Oto wspomniana powyżej sytuacja – strzela Rafał Makowski (nr 10), a świetną interwencją w bramce popisuje się Marek Kozioł.