
Po raz pierwszy w 2018 roku Arena Zabrze wypełniła się do ostatniego miejsca. Nic dziwnego, bowiem w półfinale Pucharu Polski 2017/2018 doszło do polskiego klasyku, czyli meczu Górnik – Legia. Te starcia przez lata elektryzowały publiczność na Górnym Śląsku i w Warszawie. Często decydowały o tytułach mistrzowskich. Z czasem sytuacja uległa zmianie, zabrzanie wypadli z czołówki, aż w końcu doszło do najgorszego – spadku z ekstraklasy. W 2017 roku Górnicy powrócili (po rocznej nieobecności) w szeregi najlepszych klubów w kraju i rozgrywali znakomity sezon. Długo liczyli się w walce o mistrzostwo, aż w pewnym momencie złapali zadyszkę. Ale na Legię nikt nie musiał ich mobilizować. W zespole z Warszawy nie działo się wtedy najlepiej. Drużyna grała w kratkę i posada Romeo Jozaka wisiała na włosku. Spotkanie w Zabrzu mogło być więc dla Chorwata tym ostatnim. Jego zespół pokazał się jednak z bardzo dobrej strony, przeważał, miał sporo okazji do strzelenia gola, ale świetnie bronił Tomasz Loska. Mecz skończył się remisem, który bardziej ucieszył gospodarzy. Legia mogła pluć sobie w brodę, że nie wywiozła z Zabrza wygranej. Wszystko miało się rozstrzygnąć 2 tygodnie później w stolicy.
97
D. Smuga
93
W. Pawłowski
16
D. Pawłowski
6
B. Olszewski
28
M. Ambrosiewicz
10
E. Grendel
18
W. Hajda
Kapitanowie Legii Warszawa i Górnika Zabrze (od lewej) – Artur Jędrzejczyk i Szymon Matuszek wyprowadzają obie drużyny na boisko przed pierwszym meczem półfinału Pucharu Polski 2017/2018. Arbitrem głównym był Daniel Stefański (z prawej).
Mecz z Legią Warszawa w Zabrzu zawsze wywołuje ogromne emocje. Mimo tego, że półfinałowe starcie Pucharu Polski rozegrano we wtorek, a jego początek zaplanowano na 18:00, to na trybunach Areny Zabrze zasiadł komplet 22 708 widzów. Fani Górnika liczyli, że gospodarze wykonają pierwszy krok w kierunku finału na PGE Narodowym, ale po pierwszym meczu to mistrzowie kraju są bliżej gry o Puchar Polski.
Trener zabrzan Marcin Brosz z coraz większym trudem układa wyjściowe jedenastki ze względu na kartki i kontuzje, które przetrzebiły wyjściowy dotąd skład. Tym razem z kadry musiał skreślić Łukasza Wolsztyńskiego i Michała Koja – obaj skończyli na noszach sobotnie spotkanie ligowe z Sandecją. Ten pierwszy nie zagra już do końca sezonu, natomiast obrońcę czeka przerwa czterotygodniowa. Zastępujący go w defensywie Mateusz Wieteska miał w tej strefie boiska wyraźne problemy z aklimatyzacją.
Górnik czekał na takie dni i takie mecze. To było ogromne wydarzenie. Dla nas mecz był bardzo trudny, zagraliśmy z przeciwnikiem świetnie przygotowanym. (...) Dla młodych zawodników mecz z mistrzem Polski, w takiej otoczce, to ogromny kapitał na przyszłość. Szkoda, że mecz nie trwał dłużej, bo w końcówce była szybka wymiana ciosów. Obie drużyny chciały dziś wygrać.
Na boisku chcieliśmy zobaczyć drużynę. Jestem umiarkowanie zadowolony, bo pokazaliśmy dużo energii, walki i zespołowości. Było w nas widać jedność. Powinniśmy wygrać to spotkanie, ale taka jest piłka.
Wejściem na boisko młody pomocnik dał impuls drużynie z Zabrza. Rozruszał grę Górnika, a sam znalazł się w doskonałej sytuacji, po której gospodarze mogli wyjść na prowadzenie. Przegrał jednak starcie oko w oko z bramkarzem Legii Radosławem Cierzniakiem. „Trochę zaskoczyła mnie ta sytuacja, w której znalazłem się sam na sam. Chyba podszedłem do sprawy za bardzo siłowo, może powinienem szukać innego rozwiązania np. ścinki nad bramkarzem, bo szybko wyszedł” – przyznał po spotkaniu. O 17-letnim Wojciechu Hajdzie mówiono wówczas – wielki talent. Trener Marcin Brosz był bardzo zadowolony z postawy młodziana na treningach i coraz częściej wpuszczał go na boisko w ekstraklasie. W sezonie 2017/2018 zagrał w sumie w 11 meczach. Po dobrym początku 2018 roku, Hajdę dopadł ogromny pech. W czerwcu zerwał więzadła przednie w kolanie podczas meczu rezerw Górnika. Gdy po kilku miesiącach wrócił do gry, doznał urazu barku.
Miał być wielką gwiazdą nie tylko Legii, ale całych rozgrywek. Transfer chorwackiego zawodnika (urodzonego w Brazylii, ale mającego chorwacki paszport), z którym dobrze znał się Romeo Jozak, był obarczony ryzykiem. Eduardo najlepsze lata kariery miał już za sobą, poza tym był po bardzo poważnej kontuzji odniesionej w Arsenalu Londyn w 2008 roku (otwarte złamanie stawu skokowego, zerwane wszystkie więzadła, zerwane naczynia krwionośne w stopie). Napastnik był wówczas w wybornej formie, znakomicie spisywał się w klubie i reprezentacji Chorwacji. Po dramatycznym urazie wrócił do piłki, ale był już cieniem tamtego zawodnika. Odbudowywał się w Szachtarze Donieck i Flamengo Rio de Janeiro (rodzinne miasto piłkarza). Do Warszawy przybył z Athletico Paranaense. W Legii zawiódł na całej linii. Zagrał w sumie w 14 spotkaniach, bramki nie zdobył. Po roku odszedł z klubu.
► 22. mecz tych drużyn w 17. potyczce (5 dwumeczów) w PP i czwarty remis
► 22. udział Górnika w półfinale PP
► 216. mecz Górnika w PP
► 32. udział Legii w półfinale PP w 62. starcie w tych rozgrywkach
► 278. mecz Legii w PP
► Siódmy remis Górnika w PP na własnym boisku, żaden z nich nie był bezbramkowy
► Dziewiąty remis Górnika w półfinale PP, każdy z nich kończył się wynikiem 1:1 bądź 2:2
► 22. kolejny mecz Legii w PP ze zdobytą bramką
► Jubileuszowy, 25. remis Górnika w PP
► 160. wyjazdowy mecz Legii w PP
► 25. wyjazdowy mecz Legii w półfinale PP
► Rozpoczęta druga „pięćdziesiątka” meczów Legii w ½ finału PP