






Początek sezonu 2024/25 był dla Górnika Łęczna całkiem udany. Na inaugurację drużyna z Lubelszczyzny wygrała rzutem na taśmę w Stalowej Woli. W 2. kolejce łęcznianie odprawili natomiast jej imienniczkę z Rzeszowa. Jednak domowa wygrana nie przyszła łatwo ekipie trenera Pavola Staňo. Gospodarze grali od 39. minuty w dziesiątkę, po tym, jak z boiska usunięty został bramkarz Branislav Pindroch (faul przed polem karnym na Andrei Prokiciu). Rzeszowianie, którzy w 2024 roku obchodzili 80-lecie istnienia klubu, mieli wówczas jedną bramkę do odrobienia. I ta sztuka im się udała. Stal stwarzała kolejne okazje, ale kapitalnie bronił rezerwowy bramkarz łęcznian – Adrian Kostrzewski. Niewykorzystane sytuacje zemściły się na gościach w 84. minucie. Gola na wagę triumfu Górnika strzelił Damian Warchoł. Po dwóch kolejkach zespół z Łęcznej zgromadził komplet 6 punktów, rzeszowianie natomiast mieli w dorobku o 3 „oczka” mniej.



















































































9
H. Turski
14
F. Szabaciuk
44
A. Kostrzewski
77
M. Litwa
91
S. Szczytniewski
52
D. Warchoł
25
D. Zbozień
11
F. Janaszek
17
B. Spáčil
► UWAGA! W 88. minucie żółtą kartkę obejrzał trener przygotowania fizycznego drużyny z Łęcznej, Piotr Wilawer (krytyka orzeczeń sędziego; to napomnienie nie jest wliczane do statystyk).


Kapitanowie obu drużyn – Adam Deja z Górnika Łęczna (z prawej) i Andreja Prokić ze Stali Rzeszów w towarzystwie trójki sędziowskiej. Zawody jako główny poprowadził Piotr Rzucidło (w środku).



Stal Rzeszów była faworytem tego spotkania, biorąc pod uwagę ich ostatnie wyniki, w tym wygrane z Górnikiem Łęczna w poprzednich sezonach. Jednak Górnik Łęczna, z solidną formą w ostatnich meczach, również miał swoje szanse. W ostatnich pięciu spotkaniach między tymi drużynami, Stal Rzeszów wygrała trzy razy, Górnik Łęczna dwa razy, a jedno spotkanie zakończyło się remisem.


Oto 39. minuta spotkania. Do piłki równocześnie wystartowali bramkarz Górnika Branislav Pindroch (pozyskany przed sezonem z… Resovii) i skrzydłowy Stali Andreja Prokić. Słowak nie trafił w piłkę, lecz w nogę zawodnika rzeszowian. Arbiter nie miał wątpliwości odgwizdując faul golkipera gospodarzy i pokazując mu czerwoną kartkę.




Grający w przewadze goście z Rzeszowa raz po raz nacierali na bramkę Górnika. Jednak trafić do siatki udało im się tylko raz. Na początku 2. połowy wyrównującego gola strzelił wślizgiem Tomasz Bała, który na boisku pojawił się tuż po przerwie.







Do przerwy przegrywaliśmy 0:1, ale zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że gramy o jednego zawodnika więcej. Wszedłem w 2. połowie, wiedziałem, że gdzieś te sytuacje się pojawią. Fajnie, bo chyba w pierwszym kontakcie z piłką zdobyłem bramkę wyrównującą i raczej wszyscy byliśmy przekonani, że idziemy po kolejne. Były sytuacje, ale zabrakło dokładności i skuteczności. Otworzyliśmy się i przeciwnik, niestety, wykorzystał swoją jedyną…, no może nie jedyną, bo mieli jeszcze jedną sytuację, w której się pomylili, ale za drugim razem już nie i to oni wygrywają, zdobywają 3 punkty, a my wracamy z zerowym dorobkiem.


Oto decydujący moment meczu. Wprowadzony na boisko w 69. minucie Damian Warchoł (u dołu ekranu, w zielonej koszulce) zapewnia wygraną Górnikowi, kwadrans po wejściu na plac gry. „To Ole Gunnar Solskjær Górnika Łęczna!" – takimi słowami podsumował zawodnika łęcznian komentujący spotkanie na tvpsport.pl, trener Rafał Ulatowski.




Choć żaden z nich gola nie strzelił, to właśnie ta dwójka otrzymała najwyższe noty za występ w tym spotkaniu. Nie mogło być jednak inaczej, skoro bramkarz Adrian Kostrzewski wielokrotnie skutecznie zapobiegał utracie gola, zaś Sébastien Thill najczęściej uderzał na bramkę gospodarzy i napędzał ataki Stali. Golkiper Górnika, który wrócił do klubu z Lubelszczyzny po dwuletnim pobycie w GKS-ie Tychy (do zespołu z Łęcznej trafił po raz pierwszy w lutym 2019 r.), prawdopodobnie wcale nie wystąpiłby w tym meczu. Czerwona kartka dla Branislava Pindrocha sprawiła, że trener Pavol Staňo musiał wprowadzić rezerwowego bramkarza. Kostrzewski zaprezentował się z bardzo dobrej strony (skapitulował tylko raz – na początku 2. połowy). Już chwilę po wejściu na murawę rozgrzał go pomocnik Stali – Thill. Reprezentant Luksemburga był etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry. Kilkakrotnie niepokoił łęcznian strzałami z rzutów wolnych, ale jego uderzenia były skutecznie bronione przez obu bramkarzy gospodarzy.

