
Na trybunach mecz przyjaźni, na boisku walka o ćwierćfinał Totolotek Pucharu Polski i… niespodzianka. Pierwszoligowy (drugi poziom rozgrywkowy) GKS okazał się lepszy od beniaminka ekstraklasy z Łodzi, choć trzeba przyznać, że spotkanie w Tychach nie zachwyciło. Dość powiedzieć, że piłkarze obu drużyn w pierwszej połowie oddali w sumie tylko jeden celny strzał! Więcej emocji przyniosła druga odsłona, w której dwa razy do siatki trafili gospodarze. Spory udział przy pierwszym – kuriozalnym golu – miał bramkarz ŁKS-u Dominik Budzyński, który ten grudniowy wieczór z pewnością zapamiętał na długo. Łodzianie pucharowym niepowodzeniem nie mogli jednak obarczać tylko jednego zawodnika, bo tego dnia byli po prostu zespołem słabszym.
32
S. Lewicki
15
J. Biegański
21
K. Kallaste
53
M. Igaz
9
D. Kasprzyk
77
K. Piątek
24
D. Połap
Niespełna 4,5 tysiąca zaprzyjaźnionych kibiców GKS-u i ŁKS-u zasiadło na trybunach, żeby obserwować walkę o awans do ćwierćfinału Totolotek Pucharu Polski. Na zdjęciu w towarzystwie młodych piłkarzy ze Śląska na murawę wychodzą Rafał Kujawa i Mateusz Piątkowski.
Był to dobry mecz mojego zespołu. Awans do następnej rundy jest zasłużony. Graliśmy bardzo dobrze przez cały mecz, stworzyliśmy sobie kilka dogodnych sytuacji. Mieliśmy dobrą organizację gry, bardzo dobrze wyglądaliśmy pod względem fizycznym. Cieszymy się, bo na początku sezonu mówiłem o tym, że będziemy poważnie traktować Totolotek Puchar Polski i atakować na dwa fronty. Skończyliśmy ten rok pozytywnym akcentem dla drużyny, zespołu, klubu i kibiców.
GKS Tychy awansował zasłużenie. Nie chcę mówić, że to w wyniku głupio straconej bramki, absolutnie nie. Prosiliśmy się o tego gola i nie graliśmy dobrego spotkania. Nie było to porywające widowisko, ale to GKS Tychy mocniej zapracował na to, by awansować. Ja jestem rozczarowany postawą niektórych zawodników. Spodziewałem się zupełnie innej gry.
Fajne przeżycie, wygrywamy 2:0, nie tracimy bramki i przechodzimy do następnej rundy. Teraz z niecierpliwością czekamy na losowanie. Mieliśmy dzisiaj ciężki mecz, rywal postawił trudne warunki. To jest zespół, który wcześniej w 1. lidze, a teraz w ekstraklasie świetnie operuje piłką, może nie do końca im to przynosi taki dorobek punktowy, jaki by chcieli, ale naprawdę był to niebezpieczny zespół. Chcieliśmy narzucić swój styl gry, swoje tempo i gdzieś to regulować, utrzymywać się przy piłce i stwarzać sytuacje. W miarę to dobrze wyglądało. Tak samo w defensywie, dobrze się przesuwaliśmy, pracowaliśmy. Przeciwnik do tych sytuacji nie dochodził. Dopiero chyba w 87., czy 88. minucie stworzył tę pierwszą sytuację – poprzeczkę, później był jeszcze słupek. Musimy się w tych końcówkach jeszcze bardziej koncentrować, bo niepotrzebnie się cofamy pod swoją bramkę.
GKS Tychy był w przekroju całego spotkania lepszym zespołem, lepiej zorganizowanym, szczególnie w grze defensywnej. Miałem wrażenie, że bardzo dobrze rozczytali grę ŁKS-u jeżeli chodzi o ofensywę. Szczególnie druga połowa była w wykonaniu gospodarzy zdecydowanie lepsza. Co do Budzyńskiego, to takie błędy się zdarzają i ta sytuacja nie miała wpływu na cały przekrój spotkania. I tutaj powinna być reakcja zespołu. Nie udało się, ale ŁKS od początku na pierwszym miejscu stawiał na rozgrywki ekstraklasy i tutaj wszyscy się będą koncentrować, a my liczymy, że będzie lepiej, bo potrzeba punktów. Trener wystawiając dzisiaj taki skład też chciał sprawdzić przekrój swojej kadry. Czy to dobrze, czy źle to już pytanie do niego, bo ja mam trochę inne podejście do Pucharu Polski.
O tym jak ważny w futbolu jest uśmiech losu, w meczu w Tychach przekonał się pomocnik gospodarzy. Szumilas otworzył wynik nie dlatego, że jego uderzenie z dystansu było wyjątkowo silne i precyzyjne, ale za sprawą fatalnego błędu bramkarza rywali. Szczęścia w meczu z GKS-em nie miał z kolei Trąbka, któremu nie można było odmówić ambicji. Gdy jednak dochodził do sytuacji strzeleckich, miał duże problemy z trafieniem w światło bramki.
Jeśli nie mamy argumentów, żeby wygrać mecz, to po prostu przegrywamy i odpadamy. Zabrakło wszystkiego po trochu i to musiało się tak skończyć. W przerwie padło kilka mocnych słów, bo nie wyglądało to dobrze. A po meczu było już bardzo gorąco w szatni, bo odpadliśmy w fatalnym stylu. Jeżeli chcemy wygrywać mecze, nieważne czy to pierwsza liga, czy ekstraklasa, to musimy być na 100% zmotywowani. Było to bardzo statyczne spotkanie w naszym wykonaniu. Nie mieliśmy argumentów, żeby zagrozić GKS-owi. Bramki, które nam strzelili, musiały paść po takiej naszej grze. Nie stworzyli jakiejś składnej akcji. Szkoda.
► Drugi mecz tych drużyn w Pucharze Polski, w pierwszym ŁKS wygrał w Tychach 5:1 w 1/16 finału sezonu 1983/84
► 59. mecz GKS-u Tychy w PP
► Piąty mecz GKS-u Tychy w 1/8 finału PP na własnym boisku
► 164. mecz ŁKS-u w PP
► Dziewiąty, kolejny mecz GKS-u Tychy w PP ze strzeloną bramką
► W trzech ostatnich meczach PP GKS Tychy strzelał dokładnie 2 bramki
► Piąty, kolejny mecz ŁKS-u w 1/8 finału PP bez strzelonej bramki
► Jubileuszowy, 25. mecz GKS-u Tychy w PP na własnym boisku – jubileusz udany
► Jubileuszowy, 20. mecz ŁKS-u w 1/8 finału PP na wyjeździe
► Pierwszy (na 6 wszystkich) mecz GKS-u Tychy bez straconej bramki w 1/8 finału PP
► Pierwszy gol dla GKS-u Tychy był bramką nr 140 straconą przez ŁKS w wyjazdowych meczach PP
► 25. Mecz ŁKS-u bez strzelonej bramki w PP na wyjazdach