Mimo, że Słowacja graniczy z Polską, droga naszej reprezentacji do lat 19 na Euro zaplanowane w 2022 roku u naszego południowego sąsiada, po przystanku w Grodzisku Wielkopolskim, znacznie się wydłużyła. Przed rozpoczęciem pierwszego turnieju eliminacyjnego wśród biało-czerwonych panował umiarkowany optymizm. Przede wszystkim dlatego, że w meczach z Finlandią, Maltą i Ukrainą nasi piłkarze mieli atut własnej publiczności. A biorąc pod uwagę potencjał rywali, zajęcie jednego z dwóch pierwszych miejsc w grupie, premiowanych pewnym awansem, wydawało się w zasięgu podopiecznych Mariusza Rumaka. Ale już starcie z pierwszym przeciwnikiem boleśnie zweryfikowało te założenia. Zespół ze Skandynawii był wyraźnie lepszy i zasłużenie sięgnął po pełną pulę. Tym samym młodzi polscy piłkarze pod wodzą nowego selekcjonera, który w marcu przejął prowadzenie drużyny, wciąż czekali na zwycięstwo. Seria kolejnych porażek została przedłużona do trzech.

JEDEN GOL TO ZA MAŁO

Z pewnością nie tak wyobrażali sobie początek walki o awans do Euro polscy piłkarze. O przegranej z Finlandią zadecydowała przede wszystkim słaba gra w obronie, ale również w ataku było wiele do poprawy. Dość powiedzieć, że jedyną bramkę biało-czerwoni zdobyli z rzutu karnego. Aleksander Buksa, który wpisał się na listę strzelców, chyba pozazdrościł starszemu bratu Adamowi, który przebojem wdarł się do pierwszej reprezentacji. Tego dnia dużo bardziej wyrachowani w poczynaniach ofensywnych byli Skandynawowie. Świadczy o tym choćby fakt, że do bramki trafił m.in. odpowiedzialny głównie za defensywę Hyryläinen.