
Piłkarze warszawskiej Legii na zdjęciu wykonanym dwa miesiące po meczach z Feyenoordem Rotterdam. W górnym rzędzie od lewej: Władysław Grotyński, Andrzej Zygmunt, Bernard Blaut, Władysław Stachurski, Kazimierz Deyna, Antoni Trzaskowski, Zygfryd Blaut, trener Edmund Zientara. W dolnym rzędzie: Janusz Żmijewski, Lucjan Brychczy, Jan Pieszko, Robert Gadocha.
Pokonanie mistrza Holandii było w środę ponad siły drużyny warszawskiej. Ustępowała ona przeciwnikowi przede wszystkim w szybkości przeprowadzania akcji, nie była też w tym dniu tak wyrównanym i dobrze usposobionym zespołem jak Feyenoord, który odniósł zasłużone zwycięstwo. Wolna gra Legii nie mogła przynieść pożądanych rezultatów, ponieważ defensywa Holendrów była bardzo czujna i doskonale taktycznie nastawiona. Panowała ona na swoim przedpolu, nie dopuszczając prawie w ogóle napastników Legii do strzału. Ze strzałami napastników warszawskich było zresztą w tym meczu bardzo kiepsko. Legia zagrała słabiej niż oczekiwaliśmy.
Tak padła pierwsza bramka dla Feyenoordu. Rinus Israël przymierzył z rzutu wolnego, a Wim van Hanegem skoczył wyżej od obrońców Legii i pokonał Władysława Grotyńskiego.
Brak szybkości, a może i kondycji, uwidocznił się szczególnie u niektórych zawodników. Duży wpływ na to miały warunki, w jakich znajdowaliśmy się w okresie przygotowania do meczu. Mokre i miękkie boiska absolutnie nie dawały pełnych możliwości do wypracowania tego ważnego elementu w nowoczesnej grze. Feyenoord natomiast jest w pełnym sezonie, jego zawodnicy są świetnie rozbiegani i trudne warunki terenowe nie sprawiają specjalnych kłopotów lub przeszkód w prowadzeniu akcji długimi piłkami.
Szalona radość piłkarzy Feyenoordu po zdobyciu drugiej bramki. W efektownym wyskoku Franz Hasil, który popisał się pięknym strzałem z woleja zza pola karnego.
Holendrzy byli tak pewni zwycięstwa, że już przed meczem sprzedawano proporczyki finalisty Pucharu Europy Mistrzów Klubowych, a biura podróży anonsowały wycieczki do Mediolanu. Okazało się, że ich pewność siebie była uzasadniona. W drużynie nie było słabych punktów, a niektórzy piłkarze, tak jak Moulijn, jak Kindvall czy van Hanegem, zaprezentowali najwyższy poziom światowy.
Po ostatnim gwizdku kibice Feyenoordu wbiegli na murawę, aby wyściskać swoich bohaterów. Trzy tygodnie później zespół z Rotterdamu zdobył Puchar Europy, pokonując po dogrywce Celtic Glasgow.
Trybuny stadionu De Kuip wypełnione były na godzinę przed meczem. Wtedy rozpoczął się też koncert dwóch barwnie umundurowanych orkiestr, prezentujących na murawie boiska wymyślne szyki. Dźwięki marszów były jednak zagłuszane przez niezwykle głośno zachowujących się kibiców. Podczas koncertu na stadion wbiegła grupa młodzieńców z flagami o barwach klubowych, którzy odprawiali na środku boiska coś w rodzaju modłów za pomyślność swojej drużyny. Na zakończenie orkiestry wykonały hymn Feyenoordu, który podchwyciły trybuny.
To on już w 3. minucie zdobył prowadzenie dla Feyenoordu, pakując piłkę do siatki głową po podaniu od Rinusa Israëla. Wysoki (185 cm) pomocnik z Rotterdamu był już wówczas nie tylko mocnym punktem drużyny klubowej, ale i reprezentacji, z którą w kolejnych latach sięgnął po wicemistrzostwo świata (1974) i brązowy medal mistrzostw Europy (1976). W eliminacjach drugiego z tych turniejów miał okazję zagrać przeciwko biało-czerwonym, choć znalazł się w składzie tylko w meczu chorzowskim, przegranym przez Oranje 1:4. Po zakończeniu kariery pracował jako trener. Z Feyenoordem zdobył mistrzostwo i Puchar Holandii. Prowadził także AZ Alkmaar, FC Utrecht, Spartę Rotterdam i saudyjski Al-Hilal.
„Zawinił niewątpliwie pierwszą bramkę. Później spisywał się dobrze, chwilami nawet bardzo dobrze przy obronie dolnych strzałów, natomiast jego interwencje przy górnych piłkach nie budziły zaufania. Holendrzy zorientowali się w tym szybko po kilku jego paradach i często stosowali wysokie przerzuty, dośrodkowania na przedpole bramkowe, po których powstawały raz po raz groźne sytuacje” – relacjonowali dziennikarze „Sportu”. Być może Grotyński byłby bardziej skoncentrowany, gdyby nie fakt, że w drodze do Rotterdamu został przyłapany na próbie przemytu waluty. Pozwolono mu zagrać, ale po powrocie do kraju stanął przed sądem i został skazany na dwa lata bezwzględnego więzienia. Takie to były czasy...
► 90. mecz polskiego klubu w europejskich pucharach
► Jubileuszowy 50. mecz klubu z Polski w Pucharze Europy Mistrzów Krajowych
► Drugi mecz polskiego klubu a zarazem Legii Warszawa w ½ finału Pucharu Europy i drugi bez strzelonej bramki
► Pierwszy gol dla Feyenoordu Rotterdam był bramką nr 20 straconą przez Legię Warszawa w wyjazdowych meczach europejskich pucharów
► Pierwszy gol dla Feyenoordu Rotterdam był bramką nr 10 straconą przez Legię Warszawa w wyjazdowych meczach Pucharu Europy
► Drugi gol dla Feyenoordu Rotterdam był bramką nr 140 straconą przez polskie kluby w europejskich pucharach
► Drugi gol dla Feyenoordu Rotterdam był bramką nr 30 straconą przez Legię Warszawa w europejskich pucharach
► 25. wyjazdowy mecz polskiego klubu w Pucharze Europy
► 27. mecz Legii Warszawa w europejskich pucharach
► 12. mecz Legii Warszawa w Pucharze Europy
► Pierwszy w historii wyjazdowy mecz polskiego klubu a zarazem Legii Warszawa w ½ finału Pucharu Europy
► Pierwsza w historii porażka Legii Warszawa w rozmiarze 0:2 w europejskich pucharach
► Pierwsza porażka polskiego klubu w ½ finału europejskich pucharów (poprzednie trzy mecze tej fazy kończyły się remisami)
► 25. wyjazdowa porażka polskiego klubu w europejskich pucharach
► 10. wyjazdowy mecz polskiego klubu bez strzelonej bramki w Pucharze Europy
► 10. mecz Legii Warszawa w europejskich pucharach bez strzelonej bramki