
Trzynastka – wcale nie pechowa. Właśnie do takiej liczby powiększyły swój dorobek triumfów w Pucharze Polski piłkarki Czarnych Antrans Sosnowiec, pokonując w finale drużynę Śląska. Dla wrocławianek, które w Ekstralidze zajęły dopiero siódme miejsce, samo dotarcie do tego etapu rozgrywek było wielkim sukcesem. W półfinale sensacyjnie pokonały bowiem murowane faworytki, późniejsze mistrzynie kraju UKS SMS Łódź. Na stadionie w Puławach nie zdołały jednak nawiązać równorzędnej walki. Obrończynie tytułu tylko do przerwy miały kłopoty z rozbiciem obrony rywalek. W drugiej połowie worek z bramkami się rozwiązał, a najładniejszą z nich strzeliła Martyna Wiankowska, posyłając piłkę do siatki kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego.
► Uwaga: w ćwierćfinale rywalem Czarnych Sosnowiec była drużyna rezerw Pogoni Tczew.
11
A. Jędrzejewicz
2
K. Zygulska
34
N. Stanović
5
D. Hałatek
Drużyna Czarnych Sosnowiec przed finałowym meczem o Puchar Polski w sezonie 2021/2022 ze Śląskiem Wrocław. Stoją od lewej: Anna Szymańska, Patrícia Fischerová, Martyna Wiankowska, Zofia Buszewska, Alicja Materek. W dolnym rzędzie: Daria Kurzawa, Andrea Horváthová, Kinga Kozak, Lilana Kostowa, Kornelia Grosicka, Nikol Kaletka.
Zespół z Wrocławia w Puławach musiał radzić sobie bez Joanny Wróblewskiej – niekwestionowanej liderki, która złamała kość strzałkową. Koleżankom tym razem mogła więc podpowiadać wyłącznie z ławki rezerwowych. Mimo to piłkarki Śląska odważnie rozpoczęły mecz. W szóstej minucie Martyna Buś oddała groźny strzał z dystansu. Po interwencji Anny Szymańskiej szansę na dobitkę miała jeszcze Aleksandra Żurek. W ostatniej chwili uprzedziła ją Andrea Horváthová. Zespół Czarnych dopiero po kwadransie ocknął się z letargu. Pierwszą dogodną sytuację stworzyła Nikol Kaletka z rzutu wolnego. Po jej dograniu Joanna Węcławek o mało nie strzeliła „samobója”. Niefortunnie skierowaną piłkę nad poprzeczkę wypchnęła Anna Bocian.
Zespół Śląska dzielnie się bronił aż do utraty pierwszej, a nawet drugiej bramki. Ale my byliśmy skoncentrowani, zdeterminowani i spokojnie realizowaliśmy nasz plan, czego konsekwencją były bramki, które strzeliliśmy. Te gole sprawiły tym większą radość, że padły po składnych, ładnie skonstruowanych akcjach. W ostatnim czasie wiele osób wątpiło w potencjał tej drużyny. A dziś sosnowiecka ekipa pokazała, na co ją stać. Jestem przekonany, że w przyszłym sezonie będzie to mocny, solidny, dobrze poukładany zespół.
Dwa słowa należą się także Martynie Wiankowskiej, która dała prawdziwy popis. Jej bramka z rzutu wolnego będzie z pewnością powtarzana bardzo często. Raper Eldo w utworze „Kwietne łąki” rapował: „Myślisz, że emerytura? Pudło! Chyba śnisz! Stawiasz mur, to akurat jestem najlepszy. Leszek Pisz”, odnosząc się do kapitalnego pomocnika Legii Warszawa. Jeśli któryś z jego młodszych kolegów oglądał ten mecz, może poświęci podobny wers popularnej „Wiano”?
„Zdobycie pucharu to coś wyjątkowego. Takiemu wydarzeniu towarzyszy ogromna radość i uśmiech na twarzy. Emocje są nie do opisania. Na taki sukces pracujemy ciężko przez cały sezon i każda piłkarka chce mieć takie osiągnięcie zapisane w swoim sportowym CV” – mówiła po meczu. Wiankowska wpisała sobie taki sukces w curriculum vitae już po raz drugi, bo rok wcześniej świętowała zwycięstwo na stadionie warszawskiej Polonii, gdzie sosnowiczanki pokonały 1:0 UKS SMS Łódź. Świetny występ okrasiła dwiema bramkami. W pierwszej połowie przeprowadziła prawym skrzydłem indywidualną akcję, którą zakończyła plasowanym strzałem już z pola karnego. Po przerwie popisała się pięknym uderzeniem z rzutu wolnego, podwyższając prowadzenie dla Czarnych na 3:0. W ten sposób zwieńczyła bardzo dla siebie udany sezon 2021/2022.
Kapitan i najbardziej doświadczona zawodniczka Śląska. W finale puściła cztery gole, ale gdyby nie ona, zwycięstwo Czarnych byłoby o wiele wyższe. Prawdziwy popis dała jednak dwa tygodnie wcześniej, gdy wrocławianki zmierzyły się w półfinale z UKS-em. „Drużyna z Łodzi stworzyła sobie więcej klarownych sytuacji, były słupki i poprzeczki, a bohaterką meczu okazała się właśnie Ania. Broniła niesamowicie, często w zupełnie beznadziejnych sytuacjach. Nie dała się pokonać ani razu, a my strzeliłyśmy bramkę, dającą nam awans do finału” – wspominała potem reprezentantka Polski, Joanna Wróblewska, która w Puławach nie mogła wystąpić z powodu kontuzji. Bocian jest wychowanką Victorii Sianów. Do Wrocławia przeprowadziła się w 2007 roku, by grać w AZS-ie, i od tej pory nie zmieniła klubu (trzynaście lat później sekcja piłkarska akademiczek została przejęta przez Śląsk).
Oczywiście, jest niedosyt po tym meczu, bo przyjechaliśmy do Puław po zwycięstwo. Jednak jeszcze raz chciałbym podkreślić, że awans sam w sobie był dla nas sukcesem i bardzo dużą nauką na przyszłość. Teraz przegrywamy 0:4, ale po wyciągnięciu wniosków i analizie tego spotkania zbierzemy niezbędne doświadczenie. To był nasz pierwszy finał Pucharu Polski. Wierzę, że nie ostatni i jeszcze wrócimy powalczyć o to trofeum.
80. minuta spotkania to kolejny wybuch radości wśród fanów Czarnych, którzy przyjechali do Puław wspierać swoją drużynę. Po dośrodkowaniu Doroty Hałatek, która zaledwie kilka chwil wcześniej wbiegła na bosko, kolejnego gola dla Czarnych zdobywa Agnieszka Jędrzejewicz. Choć losy finałowego spotkania były już rozstrzygnięte, wrocławianki grały do końca i próbowały zdobyć bramkę honorową. Tuz przed końcem meczu silny strzał Kamili Czudeckiej wybija nad poprzeczkę Anna Szymańska. Do gwizdka kończącego pucharową konfrontację wynik nie uległ już zmianie.