Veni, vidi, vici – tak, cytując słowa Juliusza Cezara – można podsumować występ reprezentacji w Erywaniu. Polacy przybyli, zobaczyli i zwyciężyli. Co warte podkreślenia, uczynili to bardzo pewnie. Armenia była dla naszych piłkarzy tylko tłem. Spotkanie to zapamiętamy nie tylko z efektownej wygranej 6:1, ale także ze względu na Roberta Lewandowskiego. Kapitan biało-czerwonych zapisał na swoim koncie hat-tricka i pobił rekord Włodzimierza Lubańskiego pod względem liczby bramek zdobytych w reprezentacji Polski. Po meczu z Armenią „Lewy” miał ich już pół setki. 

DWAJ PRZYJACIELE Z BOISKA

Henrich Mchitarjan i Robert Lewandowski to starzy dobrzy znajomi. Obaj panowie reprezentowali barwy Borussii Dortmund. Gdy Ormianin dołączał do klubu z Zagłębia Ruhry, Lewandowski sposobił się powoli do zmiany otoczenia. Przez sezon pograli jednak razem. To własnie z BVB wybili się dalej w świat. Co jeszcze łączy obu panów? Bez wątpienia są największymi gwiazdami swoich drużyn narodowych. W bezpośrednim starciu w Erywaniu bezdyskusyjnie lepszy był Polak. Lewandowski zaliczył hat-tricka. Został dzięki temu samodzielnym rekordzistą w liczbie strzelonych goli w reprezentacji Polski. Miał ich w tamtym momencie 50. Takich statystyk Mchitarjan może „Lewemu” pozazdrościć. W meczu z Polską reprezentant Armenii był jedną z jaśniejszych postaci w swoim zespole. Gola wprawdzie nie strzelił, ale zaliczył asystę przy trafieniu Howhannesa Hambardzumjana.