poniedziałek, 10 listopada 2025
Julia Włodarczyk: Dałyśmy drużynie impuls do zwycięstwa
Z ławki rezerwowych patrzyła, jak jej drużyna po pierwszej połowie przegrywa 1:2 z AP ORLEN Gdańsk. Po przerwie weszła jednak na murawę i swoją grą odmieniła losy meczu. Miała udział przy dwóch golach, a GKS Katowice wygrał ostatecznie 5:2. - Jako rezerwowe dałyśmy drużynie impuls do zwycięstwa - mówi MVP 11. kolejki Orlen Ekstraligi, Julia Włodarczyk.
Jeżeli coś można nazwać „wejściem smoka”, to właśnie twoje pojawienie się na boisku w spotkaniu z AP ORLEN Gdańsk. Zacznijmy jednak od tego, że niezwykle trudno musiało oglądać się pierwszą połowę tego meczu z ławki rezerwowych?
Zdecydowanie. Gdy mecz nie do końca układa się po myśli, na ławce człowiek czuje się bezsilny. Czeka się na swoją szansę, by wejść na boisko i dać drużynie „kopa”, „powera”, by wrócić do domu z punktami.
W przerwie, w szatni, padły mocne słowa?
Na pewno przerwa wzbudziła w nas poczucie, że nie idzie po naszej myśli, jednak wszystko nadal jest w naszych nogach i głowach. Wiedziałyśmy, że możemy odwrócić losy tego spotkania, bo 2:1 to nigdy nie jest pewny wynik. Z takim podejściem wyszłyśmy na drugą połowę i cieszymy się, że udało się zrealizować nasz plan.
Ty wzięłaś sobie te słowa bardzo mocno do serca. Twoje uderzenie, ostatecznie zapisane jako gol Nicoli Brzęczek, która musnęła piłkę, a później dośrodkowanie, po którym padła bramka na 3:2, rzeczywiście zmieniły losy tego meczu.
To też rola rezerwowych, by dać sygnał dziewczynom na boisku, że walczymy dalej. Trenerka, robiąc zmiany, pokazała, że ma do nas - rezerwowych - zaufanie. Na pewno liczyła na to, że wniesiemy coś nowego do gry. Cieszę się, że udało się nam, wspólnie z Olą Nieciąg i Julią Langosz, która ustaliła końcowy wynik, to zrealizować. Kilka akcji przeszło przez nasze nogi i dałyśmy drużynie impuls do zwycięstwa.
Podsumowując całą rundę, na pewno nie była ona taka, jak byście chciały i jakiej od was oczekiwano. Nie zawsze prezentowałyście poziom mistrzowski. Też masz takie odczucie?
Na pewno nie jesteśmy do końca zadowolone z tej rundy. Udział w eliminacjach do Ligi Mistrzyń i dwa mecze w Pucharze Europy dały o sobie znać - doszło dodatkowe zmęczenie. Prawdą jest, że nie wszystkie spotkania wyglądały tak, jak powinny. Nie szukając wymówek, zimą mamy do wykonania dużo pracy. Nie ma też co ukrywać, że przed tym sezonem mocno zmieniły się personalia w naszym zespole. To, że zdobyłyśmy mistrzostwo, nie oznacza, że nie odeszły zawodniczki, które były dla nas kluczowymi postaciami. Nowe piłkarki potrzebują czasu, by wkomponować się w zespół i założenia taktyczne. Mamy wiele materiału do analizy na całą zimę i mam nadzieję, że wiosną będziemy grać, jak na mistrza przystało, że będziemy realnie walczyć do samego końca o obronę tytułu.
Zanim przerwa i następna runda, do rozegrania pozostają wam dwa zaległe mecze. Mimo wszystko, jeżeli je wygracie, wskoczycie na najniższy stopień ligowego podium. Motywacja musi być duża.
Jak najbardziej. Za każdy mecz do zdobycia są zawsze trzy punkty. Do zaległych spotkań podejdziemy zdeterminowane do tego, by zdobyć sześć oczek. Na ten moment skupiamy się jeszcze jednak na starciu pucharowym z Rekordem Bielsko-Biała, bo wygranie tych rozgrywek również jest naszym celem na ten sezon. Podsumowując, może nie dziewięć punktów, bo w Pucharze ich nie ma, ale awans i sześć oczek do zdobycia jeszcze w tej rundzie przed nami. Będziemy o to walczyć.
Rozmawiała Aneta Galek
fot. Anna Langowska / AP ORLEN Gdańsk

