poniedziałek, 6 października 2025
Górnik bije GieKSę, Czarne lepsze od Pogoni
To była istna demolka. Lider GKS Górnik Łęczna w piątkowy wieczór rozbił mistrzynie Polski z Katowic aż 4:0. Dla zielono-czarnych był to premierowy triumf przy Bukowej od... 24 kwietnia 2021 roku!
Już od początku spotkania, to Górnik był znacznie bardziej aktywny. Największe zagrożenie tworzyła Paulina Tomasiak, która szarżowała lewą stroną boiska. Po kilku minutach i zderzeniu głowami z jedną z rywalek, wydawało się, że będzie ona musiała opuścić murawę. Na szczęście dla zielono-czarnych tak się jednak nie stało. Mało tego, to właśnie reprezentantka Polski w 19. minucie przeprowadziła akcję, po której zamieszanie w polu karnym wykorzystała Weronika Kłoda, autorka trafienia na 1:0. GieKSa próbowała odrobić stratę, ale na niewiele się to zdało: swoich szans nie wykorzystały, m.in. Nicola Brzęczek, czy Victoria Kalaberova. To zemściło się po godzinie gry. Tym razem to sama Tomasiak zakręciła przeciwniczką i po wymianie krótkich podań z Weroniką Kłodą, strzałem z dość ostrego kąta pokonała bramkarkę GieKSy. Niespełna kwadrans później na 3:0 podwyższyła precyzyjnym uderzeniem z krańca szesnastki Julia Piętakiewicz, która na listę strzelczyń wpisała się też w ostatniej akcji meczu, pieczętując imponującą wygraną swojej drużyny.
- Wygrałyśmy z aktualnym mistrzem Polski, co pozwala nam patrzeć w przyszłość z optymizmem. Cieszymy się, ale od jutra koncentrujemy się już tylko na kolejnym meczu i jak najlepszym przygotowaniu do niego - nie ukrywała radości po końcowym gwizdku autorka dubletu dla łęcznianek. I dodawała: - Podeszłyśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowane. Wiedziałyśmy, że GKS to trudny rywal, ale byłyśmy świetnie przygotowane pod względem taktycznym, jak i fizycznym.
I nie sposób się z nią nie zgodzić, bowiem dla Górnika piątkowe zwycięstwo było pierwszym od… 24 kwietnia 2021 roku odniesionym przy Bukowej. Wówczas zielono-czarne triumfowały nad GieKsą 6:1, a jednego z goli zdobyła Patrícia Hmírová - obecnie zawodniczka ekipy ze stolicy Górnego Śląska.
- Nie tak wyobrażałyśmy sobie ten mecz - mówi obrończyni zespołu z Katowic, Marcjanna Zawadzka. - Wiedziałyśmy, że będzie trudno, bo Górnik to dobra drużyna. Popełniłyśmy jednak za dużo błędów własnych, co przeciwniczki wykorzystały. Brakowało nam dokładności, zarówno w obronie, jak i ataku. To dla nas ważna lekcja. Przed nami kolejne mecze i jesteśmy zmotywowane, by szybko się zrehabilitować i pokazać z o wiele lepszej strony - przyznaje.
GKS Katowice na tym etapie sezonu ma zaledwie trzy zwycięstwa i tyle samo porażek. W sześciu dotychczasowych spotkaniach podopieczne Karoliny Koch straciły aż dziesięć bramek, czyli o dwie więcej niż… w całej poprzedniej kampanii.
Czarne lepsze od Pogoni
To była kolejka z więcej niż jednym hitem. Gdy emocje po starciu w Katowicach już opadły, w sobotnie przedpołudnie na murawę stadionu w Sosnowcu wybiegły bowiem zawodniczki Czarnych Antrans i Pogoni Szczecin, a więc srebrnych i brązowych medalistek ubiegłego sezonu. Sosnowiczanki prowadzenie w tym meczu objęły już w 9. minucie, kiedy Natalię Radkiewicz z bliskiej odległości pokonała Zofia Buszewska. Starania „Portowych” o odrobienie wyniku efekt przyniosły na kilka chwil przed końcem pierwszej połowy. Właśnie wtedy dynamiczną, dwójkową akcję z Zofią Giętkowską pewnym strzałem wykończyła Dakyeong Choi. Druga odsłona bardzo długo nie przynosiła rozstrzygnięcia. Gdy wydawało się już, że obie drużyny dopiszą do swoich kont po punkcie, na 2:1 dla Czarnych w doliczonym czasie trafiła Zuzanna Grzywińska, która zapracowała tym samym na miano bohaterki sosnowiczanek.
- To był dla nas kolejny sprawdzian, który pokazał nam, że nie zawsze dominacja przez większość meczu daje zwycięstwo. Cieszę się, że jako zespół mamy charakter i walczymy do samego końca. To spotkanie wzmocniło nas jako kolektyw - opisuje Nikol Kaletka, która zanotowała asystę przy zwycięskim golu Czarnych.
- Każde spotkanie z Czarnymi jest bardzo wymagające, ale jechałyśmy do Sosnowca z myślą o zdobyciu trzech punktów. Czego nam zabrakło? Mam wrażenie, że w końcówce meczu byłyśmy bardzo porywcze, co poskutkowało stratą bramki w ostatnich minutach. Cieszę się, że pomimo szybko straconej bramki, potrafiłyśmy wyrównać jeszcze przed przerwą, ale to koniec pozytywów z tego meczu. Jeśli chcemy mierzyć wysoko i być w czołówce tabeli, takie spotkania powinnyśmy kończyć co najmniej z jednym punktem - ocenia natomiast obrończyni Pogoni, Weronika Szymaszek.
Pewne zwycięstwo, trzecie z rzędu, odniósł Śląsk Wrocław, który tym razem rozprawił się z Lechem Poznań UAM. Na listę strzelczyń wpisywały się kolejno Julia Jędrzejewska, Patrycja Ziemba i Martyna Buś.
Żadnych bramek nie obejrzeliśmy w kończącym sobotnie granie starciu Pogoni Dekpol Tczew z Rekordem Bielsko-Biała. Remis może być nieco bardziej zadowalający dla tczewianek, które tym samym zapisały na swoim koncie pierwszy w tym sezonie punkt. „Rekordzistki” natomiast satysfakcję mogą mieć z premierowego w Tczewie spotkania bez straty gola.
- Trzeba docenić ten remis z kilku powodów. Udało nam się wreszcie, choć tylko połowicznie, „odczarować” miejsce, gdzie dotychczas wyłącznie przegrywaliśmy. Gola wprawdzie nie zdobyliśmy, ale też zakończyliśmy ten mecz bez bramkowych strat. To nam się dotąd w Tczewie również nie udawało - podkreślił cytowany przez klubową stronę trener Rekordu, Mateusz Żebrowski.
W zwroty akcji obfitowała potyczka Energi Stomilanek Olsztyn z AP ORLEN Gdańsk. Przyjezdne od 32. minuty prowadziły co prawda 1:0, a na początku drugiej połowy zdołały powiększyć zaliczkę. Między 73. a 79. minutą gospodynie wspięły się jednak na wyżyny i dzięki zdobyciu dwóch bramek wyrównały stan spotkania. Zaskoczona takim obrotem spraw ekipa znad Bałtyku szybko udowodniła, że warto walczyć do końca i w 87. minucie przechyliła szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Autorką gola na 3:2 była Katarzyna Konat.
Remisem 1:1 zakończył się ostatni mecz tej kolejki, między KS Uniwersytetem Jagiellońskim a GROT SMS-em Łódź. Przyjezdnym już po 20 minutach prowadzenie dała Paulina Filipczak, lecz nie potrafiły one tej zaliczki utrzymać. Jedno oczko krakowiankom zapewniła w minucie 81. Magdalena Kowalska.
Piłkarka kolejki: Paulina Tomasiak (GKS Górnik Łęczna)
Na lewej stronie boiska robiła, co chciała. Odegrała ogromną rolę przy pierwszym golu dla Górnika, a później, już sama, zakręciła rywalkami i fantastycznym strzałem wykończyła akcję na 2:0 w meczu z GKS Katowice. Udowodniła, że jest motorem napędowym swojego zespołu i poprowadziła go do imponującego zwycięstwa przy Bukowej.
8. KOLEJKA ORLEN EKSTRALIGI
GKS Katowice – GKS Górnik Łęczna 0:4 (0:1)
Bramki: Kłoda 19’, Tomasiak 60’, Piętakiewicz 73’, 90+5’.
Czarni Antrans Sosnowiec – Pogoń Szczecin 2:1 (1:1)
Bramki: Buszewska 9’, Grzywińska 90+2’ – Choi 41’.
Lech Poznań UAM – Śląsk Wrocław 0:3 (0:1)
Bramki: Jędrzejewska 17’, Ziemba 78’, Buś Martyna 87’.
Pogoń Dekpol Tczew – Rekord Bielsko-Biała 0:0
Energa Stomilanki Olsztyn – AP ORLEN Gdańsk 2:3 (0:1)
Bramki: Arthur 73’, Sokołowska 79’ - Jagodzińska 32', Fabova 47’, Konat 87’.
KS Uniwersytet Jagielloński – Grot SMS Łódź 1:1 (0:1)
Bramki: Kowalska 81’ - Filipczak 20’.
Aneta Galek

